Opis
Służyłem w armii prawie czterdzieści pięć lat: od 1941 do 1986 roku. Wkroczyłem na moją wojenną ścieżkę na łuku kurskim, przeszedłem przez Ukrainę, Mołdawię, Rumunię, Jugosławię, Węgry i Austrię. Naszym przeciwnikiem był doświadczony, znakomicie wyszkolony, odważny i brutalny nieprzyjaciel. Musieliśmy zapłacić wysoką cenę za każdy zniszczony czołg, działo szturmowe i armatę, a także za każdy kilometr tej drogi. Wygraliśmy tę krwawą walkę, kończąc ją w Niemczech i Austrii, ale tak wielu towarzyszy walki zapłaciło najwyższą cenę za zwycięstwo... Byli to młodzi, odważni, przystojni chłopcy, każdy z nich miał rodzinę, nadzieje na lepszą przyszłość i wiarę w życie. Mieliśmy tyle powodów do dumy: dorównaliśmy najlepszej armii na świecie i ostatecznie ją rozgromiliśmy. Podczas wojny moja załoga i ja zniszczyliśmy dwadzieścia osiem czołgów i zabiliśmy setki nieprzyjacielskich żołnierzy. A ja przeżyłem. Nie żałuję przeszłości. Wiele dokonałem – żyłem pełnią życia. Nie wstydzę się swoich czynów – dałem z siebie wszystko. Niczego nie żałuję! – Wasilij Briuchow
Trochę spłycona od momentu wejścia na front.
Bohater książki to barwna postać znająca realia i technikalia wojny. Jednak o wiele ciekawiej i głębiej opisane jest cywilne tło i dzieciństwo, czyli pierwsze rozdziały książki. Od momentu wejścia na front książką się spłyca. Jest pisana trochę bardziej jak raport niż relacja. Wiele obcobrzmiacych nazw miejscowości precyzyjnie lokuje opisywane zdarzenia, ale brak tu ludzkiego czynnika. Jeśli zdążają się opisy jakiś zdarzeń, konkretnych sytuacji to są to zwyczajnie nietypowe, bądź okraszone komedią zdarzenia. Większość książki to relacja z pola walki podająca miejsce, rodzaj walk, siła przeciwnika i straty. Nie ma zbyt wielu emocji czy smaczków. Pułapka wspomnień, ktorą popełnił także Ted Hartman w swojej ksiażce o służbie w US Army. Ograniczył się do podania liczby przejechanych kilometrów danego dnia oraz jakości posiłków i miejsca noclegowego.
Lektura wymagająca cierpliwości.